Liam Neeson zaczyna brać wszystko co popadnie niezależnie od jakości. Chyba ma jakieś długi do spłacenia albo na coś zbiera.
Filmu zwyczajnie nie da się oglądać. Jakoś reżyserzy i aktorzy nie mają szczęścia do tego pisarza - wyjątkiem był Bogart, którego ta rola wyniosła.
Wracając - szkoda czasu.
Chętnie bym ocenił, ale po 25 minutach, gdy zaczęło się mordobicie z waleniem krzesłem, wyłączyłem. Bo - jak w przypadku wielu filmów - można obejrzeć, ale po co? Z prawdziwym Marlowem ma tyle wspólnego, co Kac Wawa z Kac Vegas.