PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=671049}

Gwiezdne wojny: Ostatni Jedi

Star Wars: The Last Jedi
6,8 149 732
oceny
6,8 10 1 149732
6,8 45
ocen krytyków
Gwiezdne wojny: Ostatni Jedi
powrót do forum filmu Gwiezdne wojny: Ostatni Jedi

Zaczynając tę analizę muszę przyznać się bez bicia, kiedy po raz pierwszy usłyszałam, że pozbawiony Walta Disney odkupił od Lucasfilm prawo do Gwiezdnych Wojen, szalałam ze szczęścia. Wszakże czym tak naprawdę jest saga o Anakinie Skywalkerze jeżeli nie prostą historią o walce dobra ze złem, opowieścią o bohaterach, którzy postanowili stawić czoła okrutnemu, potężnemu przeciwnikowi i zwyciężyli, świętując koniec strasznej wojny w blasku fajerwerków? Sam George wielokrotnie powtarzał, że konflikt jasności z ciemnością jest duszą, głównym filarem jego opowieści, że Gwiezdne Wojny mają zaznaczać różnice między chciwością a altruizmem, między poświęceniem a egoizmem, między spokojem a gniewem i ten duch przebijał się we wszystkich sześciu częściach sagi. Kto lepiej umiałby kontynuować tę przygodę niż studio, z ramienia którego wyszło wiele tytułów właśnie skupiających się na tym odwiecznym konflikcie?
Radość trwała do grudnia 2015 roku, kiedy na ekranach zobaczyłam żywą kalkę Nowej Nadziei, z o wiele gorzej zarysowanymi postaciami, z aktorami którzy chyba w życiu nie otarli się o przynajmniej słowo „aktorstwo”, z przestarzałymi modelami (wiem, wiem, to miała być „delikatna” analogia do starych trylogii, które cierpiały na brak dofinansowania i technologii) i z tak rażącą ilością cgi, że prequele to przy tym teatr deskowy.
Była to jednak tylko pierwsza część zaplanowanej trylogii, jedynie krótki wstęp, zarys. Postanowiłam więc do ostatecznego werdyktu poczekać przynajmniej do części ósmej, w której być może uzyskalibyśmy jakieś odpowiedzi. Teraz wyraźnie zaznaczam, nie uznaję książek, gier, krótkich wywiadów, dodatków do wydania blu ray za pełnoprawny materiał, wyjaśniający dziury fabularne. Obejrzałam i przeczytałam wszystko, nie mniej jednak uważam, że film jako całość powinien się bronić sam, ewentualnie niektóre zawirowania wyjaśniać poprzez kontynuacje na wielkim ekranie.
Poniżej czytelnik znajdzie wiele dokładnie opisanych zdarzeń z filmu. Proszę nie mówić, że nie ostrzegałam.
Ostatni Jedi jest obok Łotra 1 najgorszym filmem w całej sadze i żeby dokładniej odpowiedzieć na pytanie, dlaczego tak jest, pozwolę sobie na długi wywód, w którym często będę odnosić się do starej trylogii jak i prequeli.
Ósma część zaczyna się, jak to większość filmów z rodziny Gwiezdnych Wojen, napisami początkowymi, mającymi za zadanie chociaż częsciowo wprowadzić widza w wydarzenia, które za chwilę ujrzymy na ekranie. Oznacza to tyle, że wielką konsternację odczuwamy już w pierwszych sekundach seansu. Po przeczytaniu informacji dowiadujemy się między innymi, że Republika została zniszczona. Tutaj widzę pierwszy zgrzyt i niedopowiedzenie. Film jest medium, które powinno przedstawiać opowiadaną historię w formie obrazów. Przeskakiwanie tak ważnych momentów, jak upadek całego systemu panującego w galaktyce i objęcie całkowitej władzy przez Najwyższy Porządek powinno być ukazane w inny sposób niż poprzez jedno, krótkie zdanie w napisach początkowych. To znaczy w wypadku, jeżeli stwierdzimy, że za koniec Republiki nie uznajemy jednego wystrzału z bazy Starkiller. Jeżeli ten atak z pierwszej części nowej trylogii był w istocie upadkiem całej Republiki, zaczynam powątpiewać w aktywną powojenną działalność księżniczki Lei Organy. Czy na Republikę naprawdę składał się pojedynczy system planet? Czy w tym systemie leżało Coursant? Czy Coursant, będące, jak wiemy z prequeli, centrum Galaktyki, było w rękach Republiki czy Najwyższego Porządku? Nie oczekujmy też odpowiedzi na to, dlaczego zwycięskie militarne oddziały Republiki po wygranej wojnie, nazwały się Ruchem Oporu. Reżyser, desperacko próbując wywołać u nas poczucie nostalgii, oblewa takie szczegóły ciepłym moczem.
Po tym dziwacznym wstępie zostajemy wrzuceni w sam środek ewakuacji bazy Ruchu Oporu. Nie wiemy co Ruch Oporu tam robił, ani czy jest to ta sama baza, którą widzieliśmy w Przebudzeniu Mocy. Wnioskuję że tak, skoro w następnych scenach Rei dopiero wręcza Lukowi jego miecz. Tutaj mamy kolejny zgrzyt. Jeżeli to ta sama planeta, jakim cudem siły Najwyższego Porządku zdołały przegrupować się tak szybko i wysłać całą uzbrojoną flotę do ataku? Jakim cudem Kylo Ren błyskawicznie zszył sobie buźkę? Jeżeli stwierdzimy, że jednak zajęło im to kilka dni, pojawia się pytanie, co w tym czasie robił Ruch Oporu. Dlaczego nie ewakuowali się z bazy jak najszybciej? Przecież zdawali sobie sprawę, że Najwyższy Porządek namierzył ich lokalizację. W momencie gdy krążownik Huxa dociera na miejsce, wszyscy buntownicy już dawno powinni być po przeprowadzce.
Tymczasem widzimy, jak pojedynczy stateczek, sterowany przez Poe’a z BB8 na pokładzie zbliża się do krążownika generała Huxa. Przypomnijmy sobie teraz nasze narzekanie i hejt na postać Jar Jara i niedowierzanie, że taka życiowa sierota mogła zostać generałem. Gleeson jako jeden z nielicznych w tym filmie gra i to trzeba człowiekowi oddać, chociaż miejscami przerysowuje swoją postać do tego stopnia, że ogarnia mnie chęć ukrycia się pod kocykiem z zażenowania. Film otwiera scena, w której to Poe wykonuje telefon do pana generała i informuje, że chciałby z nim porozmawiać. Pan generał wygłasza jakąś pompatyczną przemowę i chyba powinniśmy się w tym momencie roześmiać, ale niestety czy też stety Gwiezdne Wojny nie osiągnęły jeszcze poziomu sitcomów w tym sensie, że w tle nie słyszymy śmiechu widowni, więc nie możemy być do końca pewni, czy to ma być zabawne czy też nie. Poe stwierdza, że wiadomość jest bardzo pilna, bo chodzi o mamę Huxa i naprawdę, dlaczego ten film ma tak wysokie oceny?! Tak czy inaczej genialny generał orientuje się, że pilot Ruchu Oporu ciśnie z niego bekę. Pojawia się pytanie: Dlaczego? ( Przyzwyczajmy się do niego. Będzie padać jeszcze wiele razy.) Poe w trakcie tej rozmowy niezbyt zbliża się do krążowników, więc nie wiem po co miałby odwracać czyjąś uwagę, skoro BB8 odpala silniki po zakończeniu tej idiotycznej pogawędki. A jeżeli rzeczywiście chodziło o dezorientację przeciwnika, to matko moja jedyna, borze szumiący, Najwyższy Porządek powinni być w stanie podbić Gonganie.
Na drugim okręcie liniowym inny oficer, obdarzony mózgownicą orientuje się, jaki jest plan genialnego pilota i obsmarowuje Huxa za jego niekompetencję i jaka to radość, że ktoś w tym filmie myśli, przynajmniej przez kilka minut zanim zostaje wysadzony w kosmos.
Mam tyle pytań dotyczących taktyki Ruchu Oporu. Dlaczego nikt nie ubezpieczał tych bombowców? Dlaczego w ogóle je wysłali po tym, jak ich pani generał wyraźnie rozkazała odwrót? Od kiedy to ważniejsze są rozkazy komandora? Dlaczego tak ogromne okręty były w stanie zestrzelić myśliwce? Jeden eksplodował po tym, jak przypadkowo uderzyła w niego już zestrzelona maszyna. Z czego oni je budują? Z tektury? Ale wybuchy wyglądały ładnie. Smutna, emocjonalna muzyczka towarzysząca spadającej w ogień Mulan też brzmiała ładnie i pewnie bym coś czuła przy tej scenie, gdybym wiedziała czym dokładnie jest Ruch Oporu, kim była Mulan i ile kosztowały efekty cgi.
W każdym razie buntownikom udaje się uciec, a Hux dostaje opieprz od Snoke’a i znowu nie wiem, czy jego wyrżnięcie o ziemię miało mnie rozśmieszyć czy pokazać, jaki to Snoke jest super silny.
Na okręcie flagowym Leia jest załamana ilością strat i słusznie daje Dameronowi w pysk, przy okazji go degradując. Radość z ucieczki nie trwa długo, bowiem Najwyższy Porządek dostał lvl up od reżysera i teraz w świecie Gwiezdnych Wojen możemy namierzać statki w nadprzestrzeni. Tak. Nawet nie pytam, jak to niby działa.
Mamy kolejne wybuchy, Leia wypada przez szybę i po chwili latania w kosmosie bez kombinezonu, za pomocą Mocy wraca na statek ( Znowu nie pytam jak, ale śmiałam się w kinie w głos, żadna kolejna scena mnie tak nie rozśmieszyła.), buntownicy stwierdzają, że nie mają wystarczająco dużo paliwa na kolejny skok i dzieje się najdziwniejsza rzecz w całym filmie.
Nie, nie mówię o tym, że dowodzenie, w czasie gdy Leia odchorowuje spacer w kosmosie, przejmuje starsza kobieta z fioletowymi włosami ubrana w worek na śmieci. ( Ktoś mi wyjaśni dlaczego siły militarne, które do niedawna reprezentowały Republikę, mają tak beznadziejne mundury? W starej trylogii takie niedofinansowanie było zrozumiałe, ale kontrast między KSIĘŻNICZKĄ a resztą rebelianckiego gunwa był wyraźnie zauważalny, tutaj wszyscy wyglądają jak wyjęci z plakatów w ZSRR). Mówię o dziwnym, sztucznym konflikcie między ową Panią Admirał a Dameronem. Konflikcie, który został stworzony w wyniku leniwego pisania scenariusza, no bo przecież ten murzyn i ta Chinka muszą coś w tym filmie robić.
Obejrzałam Ostatniego Jedi dwa razy i nie potrafię zrozumieć dlaczego Pani Admirał nie była łaskawa poinformować załogi o swoim planie. Czy nie tego powinni po niej oczekiwać ocaleli rebelianci? Nie gadki o nadziei i jej iskierkach, a konkretnego planu działania? Poe wyraźnie tak uważa, ale gdy podchodzi grzecznie do Holdo i pyta „ To co teraz?” ta wyskakuje z obraźliwym tekstem, że jest impulsywny, groźny i zdegradowany i matko najświętsza kobieto, czyżbyś miała okres? W takim stanie wysuszenia? Chłopak chce tylko zrozumieć co się dzieje. Nie znajduję żadnego usprawiedliwienia, dla którego ten babsztyl nie mógł pokazać swojej załodze palcem tej małej planety i oznajmić, że przetankują paliwo do mniejszych statków i po cichu dolecą do starej bazy rebeliantów.
W międzyczasie postać Finna zostaje ponownie zdegradowana do tchórzliwego szczura (proszę was, ten nadajnik wystarczyło rozdeptać bucikiem i Rey byłaby bezpieczna), który planuje ucieczkę z tonącego statku, ale powstrzymuje go Mulan o imieniu Rose i opracowują super plan wyłączenia nadajnika i do tego momentu jestem z nimi w drużynie. Niestety później przychodzi chwila wypełnienia kontraktu z Lupitą Nyongo. Dlaczego postanowili zadzwonić do tysiącletniej, pomarańczowej kreatury, która jest nie wiadomo gdzie i robi nie wiadomo co, zamiast iść z tym planem na mostek? Otóż najwyraźniej trójka naszych wybawicieli postanowiła posłuchać głosu rozsądku ( czyli C3PO), który nie wiedzieć czemu orzekł, że pani admirał nigdy się na to nie zgodzi. Dlaczego?! Przecież nic na tym nie straci. Statki i tak są w stanie stagnacji ( Jeżeli można tak nazwać zapierniczanie po układzie, żeby uchronić się przed działami i na miły Bóg, dlaczego oni tracą paliwo a Najwyższy Porządek nie?), z pokładu zniknęłaby najwyżej dwójka ludzi, z czego jedna jest raczej godna zaufania, a druga jest podobno słynnym bohaterem, więc raczej nie ma co się obawiać dezercji. Skąd ten konflikt między Poe a Holdo? Czyżby chodziło o to, że Poe nagle zaczął cierpieć na mizoginię i nie potrafi pogodzić się z faktem, że to nie on objął dowodzenie? Co się dzieje w tym filmie?!
W czasie, gdy Finn i Mulan dostają swój wątek poboczny, reżyser równocześnie morduje z zimną krwią postać Luke’a. Hamill nas ostrzegał, wywiady aktora jednoznacznie dawały do zrozumienia, że to będzie bardzo zły film, ale do jasnej ciasnej, Disney pojechało po bandzie. Ten sam Luke, który dostrzegł dobro i konflikt w Lordzie Vadarze ( Pamiętacie? Taki wysoki jegomość, najpotężniejszy jedi swojego pokolenia, postrach całej galaktyki. Ten sam co zabił Sidiousa.) postanowił ubić dzieciaka, swojego siostrzeńca, bo „dostrzegł w nim mrok”. Kiedy ukazana została scena retrospekcji, miałam wrażenie, że czytam jakiś bardzo słaby fanfic. Fakt, chwilę potem mu przeszło, ale nie o to chodzi. Chodzi o to, że mistrz jedi był skłonny w ogóle popełnić taki czyn, zamiast, jak to jedi, usiąść po turecku w przyciemnionym pokoju i wszystko przemyśleć. Kylo oficjalnie otrzymał niewielką część mojego poparcia. ( Wciąż nie wiemy, jak jedno dziecko było w stanie pokonać Luke’a i spalić całą świątynie. Ktoś mi zaraz powie, że chłopak jest silniejszy od swojego wujcia. Benek Sue.) Ale nie na tym kończy się fanfiction. Reżyser przed stworzeniem scenariusza zajrzał na ao3, wpisał w wyszukiwarce Reylo i wyskoczyło mu ponad trzy tysiące pozycji, a każda z force bond. I tak oto mamy bezdech MRey Sue, gdy widzi gołą klatę Drivera ( Hayden był chociaż ładny) oraz kolejny bezdech gdy trzymają się za łapki, ale niestety wujek cock block im przeszkadza w tej randce i Rey ze zdenerwowania podnosi na Luka miecz świetlny, a ten jak ostatnia sierota leży na ziemi i patrzy na nią z niedowierzaniem. MRey Sue strzela focha i idzie nawracać Kylo, który kilka dni temu na jej oczach zabił z zimną krwią swojego ojca, ale hej! Widziała jego przyszłość! Jest w nim jeszcze dobro. Cholera jasna, Ridley bardzo nie umie grać, to aż trzeba umieć, żeby tak nie umieć.
Luke zostaje na wyspie i w sumie nie dziwię się, że ta kobieta z wiecznym wytrzeszczem (Portman to przy niej gwiazda.) nie zdołała go przekonać do opuszczenia jego cichej kryjówki. „Mistrzu Skywalker, chcemy żebyś wrócił do rebelii, bo Kylo Ren jest potężny w użytkowaniu ciemnej strony mocy”. Gdybym miała to na płycie, odtwarzałabym tę scenę uczniom, żeby pokazać jak wygląda zła gra aktorska. To nawet nie jest poziom szkolnych przedstawień. Nagle nabrałam szacunku do „Nie lubię piasku.”
Zastanówmy się też dlaczego Luke nie popełnił np. seppuku? Dlaczego nie zmierzył się ze Snokiem? To wydaje się być o wiele produktywniejszą i skuteczniejszą metodą na kopnięcie w kalendarz, niż powolne biologiczne umieranie na bezludnej wyspie. Po co zostawił mapę, skoro chciał na tej wyspie umrzeć? Dlaczego R2 nagle się wyłączył? Dlaczego nagle się włączył? Nikt na te pytania w ósmej części nie odpowiedział i już raczej nie odpowie.
PS. Czy wspomniałam już, że Luke wyrzuca miecz świetlny swojego ojca? Ostatnią pamiątkę po Obi-wanie, jego pierwszym nauczycielu i po tatusiu, którego tak desperacko starał się uratować. Hehe, śmiejcie się, ku*wy.
Potem mamy scenę, która przy odpowiedniej interpretacji wnosi nadzieję i powiew prawdziwej Mocy. Pojawia się duch Yody, który zsyła piorun ( teraz duchy jedi kontrolują pogodę) na świątynię, mającą postać drzewa ze starymi książkami w środku, i wszystko staje w płomieniach. Czuję się jak idiotka pisząc ten akapit. Jakim cudem Disney zatwierdził taki scenariusz? W każdym razie Yoda informuje Luke’a, że nie ma co gdybać, trzeba się skupić na tym co jest tu i teraz i Luke najwyraźniej w czasie tej rozmowy zrzuca z siebie jarzmo depresji. Dlaczego Yoda nie był łaskawy odwiedzić rycerza kilka lat wcześniej, zanim ten postanowił zabić swojego siostrzeńca? Kto to wie? Kogo to obchodzi? Nostalgia, ludzie! Nostalgia!
Z drugiej strony możemy to zrozumieć w ten sposób, że stary mistrz jedi, który wykształcił niezliczoną ilość młodych padawanów i który patrzył, jak jego ukochaną świątynie niszczą sithowie i który czuł, jak jego przyjaciele z Zakonu są mordowani, w końcu wkurzył się na melodramatyzmy Skywalkera i postanowił spalić całą tę herezję o domniemanej równowadze i porażce jego religii. Tak moi drodzy, ying i yang jest większym wymysłem niż midichloriany. Równowaga oznaczała całkowite pokonanie ciemności (sithów) i zwycięstwo jasnej strony mocy. Nigdy nie było mowy w całej sadze o konieczności egzystencji obydwu stron. Ten koncept został silnie odrzucony przez Georga Lucasa. Disney wykorzenia główny filar Gwiezdnych Wojen z zimną krwią. Dobrze, że Yoda stoi na straży i pokazuje co o tym myśli.
Wracając do Rey i jej odwiedzin w domku nowego husbanda. W zasadzie nie mam tutaj za wiele do powiedzenia. Pada kilka żenujących kwesti: „ Kylo Renie! Synu Ciemności!”, Rey jest przez Snoka wychwalana pod sam sufit ( Mmmmmreeeyyysueeee), a my jesteśmy zmuszeni do słuchania gderania Najwyższego Wodza, do czasu aż Kylo przecina go na pół. Rozumiem człowieka, kreatura groziła śmiercią jego waifu. Potem mamy walkę z tragiczną choreografią, w czasie której Kylo próbuje zabić podłogę ( Nie żartuję, jest moment, w którym Driver od początku wali mieczem w pustą przestrzeń i wbija go w parkiet.), zakończony zwycięstwem młodej pary. Jak to jednak w małżeństwie bywa mamy awanturę, całą równowagę szlag trafia i okazuje się, że jednak zło jest złem a dobro dobrem. Benek nie ma zamiaru ratować galaktyki, chce nią rządzić razem z nową waifu. Mówcie co chcecie, Zemsta Sithów tę część scenariusza zrealizowała przepięknie, a porównanie które się samo nasuwa, pozostawia Ostatniego Jedi daleko w tle.
W międzyczasie Finn i Mulan odbębniają swoją część scenariusza, która jest nudna jak flaki z olejem i jestem bardzo zawiedziona taką degradacją Boyegi. Chłopak był moim ulubionym aktorem w Przebudzeniu Mocy, widać że umie grać i że wczuł się w swoją rolę. Jego scena, gdy złodziejaszek reprezentujący stanowisko pomiędzy tymi dobrymi a tymi złymi, skazuje tych dobrych na pewną śmierć i mówi Finnowi, że „To tylko biznes.”, na co Finn odpowiada „Wcale nie.”, jest moim ulubionym momentem w całym filmie. Proste i dobitne przesłanie, jakie powinny nieść ze sobą Gwiezdne Wojny. Szkoda, że zajmuje to jedynie dwie minuty ze stu pięćdziesięciu.
Równolegle na statku rebelii okazuje się, że Poe od początku był głupim, porywczym facetem, a babka w worku na śmieci dobrą, mądrą kobietą i wszyscy uciekają.
Po całym tym czasie jaki był potrzebny na dramaturgię ze Snokiem, pani Admirał dociera do swojej części scenariusza i po tym, jak Najwyższy Porządek zdążył już wybić ¾ sił Rebeliantów, kobieta nagle odzyskuje przytomność, ktoś przecież musi uratować Finna i Mulan od pewnej śmierci, plot shield is strong in this movie. Holdo skacze w nadprzestrzeń i zderza się ze statkiem, na którym o mało nie zabili nam głównych bohaterów.
I teraz zaczyna się prawdziwa karuzela śmiechu.
Maszyny kroczące przypominają mi cgi z lat 2000 – 2004, jeden wielki śmiech na sali. Te liski nie lizały Jar Jarowi stóp. Ale darujmy sobie efekty. Wspomnę, że mamy czwartą, (CZWARTĄ!!!) gwiazdę śmierci, tylko tym razem zamiast stukrotnie większą ,dostajemy stukrotnie mniejszą (ach, ta oryginalność), którą rebelianci próbują rozwalić rozlatującymi się śmigaczami z arsenału młodego Anakina. Na szczęście znikąd pojawia się Mary Sue, znana czasami jako Rey, na pokładzie Falcona ( Nie, nie wiadomo jak uciekła i jak dostała się na statek.) i Kylo drze mordę, żeby ktoś zestrzelił tego śmiecia z nieba. Moi drodzy, złóżmy hołd taktycznemu zmysłowi nowego przywódcy galaktyki. Wszystkie myśliwce lecą za Sokołem.
Do akcji znowu wchodzi moja ulubiona postać i Finn postanawia poświęcić się dla dobra ogółu, ale w ostatniej chwili, skazując całą rebelię na zagładę, ratuje go Mulan, która (szok!) złapała crusha na tego cudownego bohatera Rebelii. Mamy monolog o tym, jak to odniesiemy zwycięstwo, nie zabijając tych których nienawidzimy, ale ratując tych, których kochamy i nawet uznałabym to za całkiem urocze stwierdzenie, gdyby nie fakt, że Chinka właśnie skazała na śmierć całą pozostałą Rebelię. Ale kogo to obchodzi? Mamy pocałunek na tle wylatującej w powietrze bramy do bazy.
I teraz zaczyna się prawdziwa komedia. Otóż Luke opanował Sage Mode oraz Kage Bushin no jutsu i za pomocą swoich nowych umiejętności stawia czoło siostrzeńcowi. Poe jako jedyny myślący członek rebelii rozumie, że mistrz jedi odwraca uwagę wroga i że trzeba to wykorzystać, idąc w stronę wyjścia za kryształowymi lisami. Z pewnością wskażą im wyjście, duh! Przecież to oczywiste. Wszyscy sceptycznie patrzą na Leię, ale pani generał popiera ten plan. To nic że na końcu tunel jest zawalony głazami, od tego są właśnie Mary Sue.
Niestety w czasie pojedynku z Kylo Renem Luke wykonuje aż trzy przysiady, co tak wyczerpuje jego chakrę, że umiera, a ja wewnętrznie razem z nim.
Ten toksyczny zimniok, który udaje film, jednak na tym się nie kończy. Kylo Ren wkurzony na cały świat wkracza do pustej bazy i widzi przez force bond swoją waifu, która zatrzaskuje mu drzwi Sokoła przed nosem. Śpisz na kanapie, skarbie.
I to tyle. To są nowe Gwiezdne Wojny. Nic dodać nic ująć. Nie dostajemy wyjaśnienia dlaczego Rey ma tak ogromne umiejętności. Dowiadujemy się za to, że jej rodzicami była parka śmieciarzy, która przepiła pieniądze za sprzedaż córki. W praktyce takie rozwiązanie bardzo by mnie zadowoliło, niestety w pierwszej części widzimy, jak dziewczyna, która odkryła moc dzień wcześniej, pokonuje podobno „potężnego” Kylo Rena i nie dostajemy nawet najbardziej naiwnego wyjaśnienia - bo to to ma dobre geny. Rys historyczny i polityczny w tym filmie w zasadzie nie istnieje, aktorzy grają drętwo, a postacie chędożą logikę na każdym kroku. Efekty są miejscami bardzo ładne, miejscami okropne. Muzyka w ogóle nie wpada w ucho, z wyjątkiem kawałków ze starej trylogii i to nie jest przypadek i jedynie przyzwyczajenie, że potrafimy je od razu wychwycić na tle beznamiętnych, złożonych jakby od niechcenia nut.
Prawda boli, ale ośmielę się ją napisać.
Prequele były o niebo lepsze.

ocenił(a) film na 1
WhiteDemon

Ale ja tu mówię o wizji Lucasa z OT i NT - "keeping balance" by restoring the Force to its natural state, as they viewed the dark side as "corruption".

ocenił(a) film na 4
dagothversur4

Ale to Lucas chyba upraszczał dla ułatwienia, (tak samo jak np. wytrzasnął z pierwszego scenariusza ANH pojęcia Bogana i Ashli) bo ewidentnie w obu trylogiach mieszał sobie światło i jasność.

ocenił(a) film na 1
WhiteDemon

Oczywiście, że upraszczał ale pojęcie równowagi mocy które pojawiło się w przepowiedni o wybrańcu == Nawrócenie Anakinia i zniszczenie przez niego Sithów. Dlatego motyw z Snokiem nie ma większego sensu, ponieważ on sam jest w takim wypadku anomalią. Powinni to jakoś inteligentnie zaadresować.

ocenił(a) film na 4
dagothversur4

Motyw Snoke to w ogóle jest parodia. Jak zresztą cały ten idiofilm.

ocenił(a) film na 2
WhiteDemon

Znam każdy odcinek Clone Warsów na pamięć, nie żartuję, uwielbiam ten serial. Muszę jednak z przykrością poinformować, że Lucas brał udział w tworzeniu pierwszych dwóch sezonów, po czym pałeczkę przejął Filloni. I tak oto Mortis Arc, który w obrębie samego serialu jest bardzo dobry, ni jak ma się do głównej sagi. Wspomniałam o tym w analizie. Uwielbiam dodatki, znam je wszystkie, ale musimy wyraźnie oddzielić je od rdzenia, jakim są epizody I - VI. Gdyby nie moja ułomność wynikająca z bycia newbem na filmwebie, dołączyłabym linki do wypowiedzi Lucasa na temat tego prostego podziału na dobrych i złych w filmach. Nie ma tutaj dyskusji. Tak jak nie ma dyskusji, że szarzy jedi istnieją zarówno w Clone Warsach, jak i w kotorze, o Rebelsach nie wspomnę. Ale tym co odróżnia fenomenalne gry i seriale od TFA i TLJ jest ich indywidualność. Stanowią odrębne historie, opowiedziane od początku do (w wypadku clone warsów - prawie) końca, które spokojnie możemy oglądać bez zestawiania ich z prequelami czy starą trylogią. Ostatni Jedi nie może poszczycić się takim przywilejem, w końcu jesteśmy bombardowani "nostalgicznymi" wstawkami na każdym kroku i dlategota produkcja przegrywa w przedbiegach. Gdyby akcja tych filmów działa się w jeszcze odleglejszej przyszłości, gdyby nie wciskali na siłę bohaterów z części IV-VI, gdyby nie próbowali zmieniać już dawno zarysowanych charakterów, gdyby tworzyli, tak jak autorzy kotor, praktycznie oddzielną historię z nowymi bohaterami i własnymi pomysłami, wtedy bym kupiła produkt Disneya nawet z motywem ying i yang. Ale pani Kennedy nie może się zdecydować, czy woli iść w innowacje, czy trwać w przeszłości. Mieszanka bardzo nie wyszła i to z prostego powodu. Zwyczajnie pierwsze sześć filmów opowiedziało swoją hitorię od początku do końca, bez żadnych luźnych końców. Fakt, Lucas planował dwanaście części, ale było to jeszcze na wczesnym etapie, gdy Luke miał porzucić jasną stronę, Leia odbyć własny trening itp. itd. Ale po tylu latach gdybanie jest zbędne. Przez takie zapędzanie dojdziemy do momentu, gdy Vader w ogóle nie miał być ojcem Luke'a XD. Chodzi o to, że Disney odkupił gotowy produkt i w przypływie głupoty, zamiast sięgnąć do tzw. Legends i wycisnąć z nich coś oryginalnego, wziął się za już skończony arc ogromnego fandomu. To był strzał w kolano.

ocenił(a) film na 1
Klear

Takie pytanie. W Clone Wars wraca Darth Maul do życia (idiotyczne) czy to było jeszcze za Lucasa czy jak pałeczkę
przejął Filloni ?

''Ale pani Kennedy nie może się zdecydować, czy woli iść w
innowacje, czy trwać w przeszłości.'' - Dokładnie !!! Z jednej
strony powracają stare postacie, to przyciągnie wielu fanów, a
to zwiększy zyski a z drugiej strony się je zabija lub ustępują miejsca nowym. Dziś jesteśmy mądrzejsi, widząc w jakim to
kierunku poszło za Disneya ale TAK zgadzam się że powinni całkowicie zerwać z przeszłością. Natomiast mam wrażenie że Disney coś tam sięgnął do ''Legend'' Jacen Solo = Ben Solo / Kylo Ren

ocenił(a) film na 2
Rinzler

Poświęcę mój ostatni komentarz na dobę i odpowiem, że Maul powraca do życia w sezonie trzecim, czyli już za kadencji Filoniego. Still, ma to więcej sensu niż połowa dziwactw w TLJ, choćby z tego powodu, że autorzy przynajmniej próbują wyjaśnić co się dzieje na ekranie.

ocenił(a) film na 4
Klear

Co ty kpisz? Jaka kadencja Filoniego? Kadencja Filoniego była dopiero od Rebels.xd

ocenił(a) film na 4
Klear

Ja tak samo, i wypisujesz jakieś bzdury. Filoni nie mógł wsadzić do The Clone Wars niczego, co nie pasowało Lucasowi. W arcu o Mortis musiał wywalić Revana, który kłóci się z Lucasowską wizją Mocy. Filoni sam robił i robi wg własnego widzimisię Rebelsów. Co zresztą widać po bardzo infantylnym podejściu, a także wielkim obniżeniu poziomów. Niestety Filoni bez Lucasa błądzi po omacku jak ślepy słoń w składzie porcelany.

ocenił(a) film na 4
Klear

Już nie mówię o tym że motyw ying yang jest wiecznie w Sadze obecny. Jaki jest obraz Jedi np. W Mrocznym Widmie? Qui Gon ciągle wciskajacy kit, Obi Wan Kenobi który pogardliwie uważa Jar Jara za żałosną formę życia a o małego jest zwyczajnie zazdrosny? Który mści się na Maulu za Qui Gona? Yoda, który sam trzęsie portkami przed nieznanym mu żródłem Mocy, a dziecku bezczelnie zarzuca strach? Który gotowy był zostawić dziecko na ulicy, choć te zostało rozłączone z matką i nie ma się gdzie podziać. Wreszcie Qui Gon, który tak naprawdę uwalnia Anakina tylko ze względu na jego Moc. W innym wypadku miałby w d...jego los. Jak to mówił, nie przyjechalśmy tu wyzwalać niewolników. Nie ich sprawa. Jedi mają gdzieś życie jednostek" chyba że im się to opłaca. Qui Gon się zdeterminował by "pomóc Anakinowi" dopiero po tym jak zmierzył mu midichloriany i mu gęba opadła z wrazeniaw ile tego w niewyszkolonym szkrabie. Hipokryzja, zadufanie, kłamstwa, matactwa - w imię własnych celów. Tacy saw Jedi u swego schyłku. Nawet nie zauważyli kiedy zczernieli moralnie.

ocenił(a) film na 2
WhiteDemon

Och, wcale nie mówię, że wsadzał bez jego zgody. Lucas był bardzo zainteresowany Clone Warsami, nawet jeżeli początkowo pokłócili się o Ahsokę i sam pomysł żeby wcisnąć Anakinowi padawana. George biegał do nich codziennie z nowymi pomysłami, czytał scenariusze, stawiał na rysunkach Filoniego swoje słynne pieczątki XD. Mowię tylko, że jego udział w produkcji zmalał po drugim sezonie, a i od początku Filoni potwierdzał, że miał dużo swobody w kreowaniu serialu. I stwierdzam, że ze względu na rozbieżności z chociażby podejściem do mocy między CW a filmami trzeba do serialu podchodzić z dystansem. To w końcu tylko dodatek. Miejscami świetnie uzupełnia prequele, miejscami dostajemy takie dziwactwa jak wskrzeszenie przeciętego na pół jegomościa ;).
Co do Rebelsów to muszę się zgodzić. Miałam może zbyt wysokie oczekiwania. Pierwsze dwa sezony nawet przypadły mi do gustu, ale później wszystko szlag trafił :/.
Co do interpretacji szarości w prequelach - sama uwielbiam teoretyzować i bywało, że wdawałam się w wielogodzinne dyskusje na ten temat. Nie mniej patrząc na sagę jako całość szesciu filmów, w zamiarze reżysera widzę tylko walkę dobra ze złem. Czasami jedi popełniali błędy, ale byli dobrzy. Lucas na pytanie czy jest dobrym człowiekiem, w wywiadach, gdy wyśmiewali jego wizje Gwiezdnych Wojen, odpowiadał, że tak, jest dobrym człowiekiem, chociaż popełnia błędy. Zauważ, że nikt nie wydalił Anakina z Zakonu, a przecież w zemście zabił tylu ludzi pustyni. Jedi nigdy nie stronili od używania mieczy świetlnych, jeżeli nie było innego wyjścia. Zabijali wręcz z zimną krwią xDD. Myślę, że cieżko jest nam do końca zaakceptować moralność, jaką kierowali się jedi. Z jednej strony zachęcanie do miłości, z drugiej zakaz życia w związku. Z jednej strony obrońcy pokoju, z drugiej doskonali stratedzy wojskowi. I można tutaj wyjść z dwóch założeń - albo jedi od początku byli w błędzie i całe ich istnienie, kodeks i nadzór nad galaktyką nie miał sensu, albo istoty mające dostęp do tajemniczej mocy, która przenika i łączy ze sobą wszystko, kierują się innymi zasadami i muszą ocierać się o większe skrajności niż, że tak się wyrażę, reszta pospólstwa XD. Właśnie w tej szarości w Gwiezdnych Wojnach widzę zwykłych ludzi, którzy jak zawsze walczą o swoje interesy i którzy są "wykorzystywani" w tym większym, najważniejszym konflikcie dobra ze złem. Oczywiście to tylko moja opinia i szanuję też twoje komentarze, które są przyjemnie dla odmiany wypełnione merytorycznymi przykładami :).

ocenił(a) film na 4
Klear

Dzięki, mnie też przyjemnie się czyta twoje. :)

PS. Akurat powrót Maula uważam za strzał w dziesiątkę. Zważywszy na to że Zakon Nocy ma w swoich szeregach istoty napędzane rodzajem Czarnej Magii - Mateczka Talzin po prostu wymiata <3 - które biegały sobie w formie żywych zwłok po Dathomirze...Jakoś mi Maul przecięty na pół, a wciąż żyw, nie przeszkadza. :) Nie wszystko w SW działa jak w naszej rzeczywistości. Widocznie przerwanie rdzenia kręgowego nie skutkuje u tego konkretnego gatunku śmiercią, a Dathomirczycy bardziej przypominają rozgwiazdy. ;)

ocenił(a) film na 2
WhiteDemon

Właśnie to było piękne w CW. Nie ważne jak bardzo fabuła godziła w moje rozumienie kanonu (tak, wiem że to oficjalnie kanon), nie ważne jak bardzo pozbawione sensu były wątki, wykonawca umiał je sprzedać widzom. Arc z przejęciem Mandalore, który nie zaistniałaby w takiej formie, gdyby nie Maul, jest jednym z najlepszych w serialu, aż się łezka w oku kręci na samo wspomnienie. Tego brakuje TLJ. Są nowe pomysły, nie ma wykonania, nikt się nawet nie stara, z góry zakładając, że kampania reklamowa zrobi wszystko za reżysera.

WhiteDemon

Zgadzam sie z tym co do postrzegania Jedi. Tez mi sie nigdy nie podobali i widzialam nich rowne podazanie za zlem jak i drugiej strony, Zreszta mroczni to znaorwieni Jedi. I tutaj tym bardziej przypada mi do gustu teoria starego Luka i jego podejscie, ze zrodlem zla sa Jedi i ta cala moc i najlepiej to zakopac, zapomniec. A nie ruszac sie i nie wtracac, to tez w miare logiczne, bo na kazdym kroku widzielismy co wynikalo ze wszelkiego wtracania sie Jedi, w najlepszym wypadku wlaczali samospelniajace sie proroctwo... Luke wiecej by zaszkodzil prawdopodobnie, probujac cos naprawic... Poza tym nawet jako cialo astralne juz zmienil bieg wydaren, stworzyl nowa zyjaca legende, rozprzestniejaca sie po Galaktyce, zainicjowal poczatek czegos, co mialo zginac bezpowrotnie... Hary Potter swoja droga, ale jakim sposobem opowiesci o tym co sie stalo dotarly do takich ludzi i czemu oni to opowiadaja dalej? Kto tam to widzial, slyszal poza samym Lukiem, Kulo? A moze szturmowcy takie plotkary po knajpach wychwalajce Luka? Przeciez w Lotrze nikt biednemu Donniemu juz nie wierzyl... W starej trylogii tez... Po zwyciestwie Rebeliantow co prawda mozna bylo oficjalnie propagowac jedaizm, wyglaszax odczyty :P, ale tutaj, jak juz Republika upadla i to doslownie, bo planety rozwalili? To kto to rozpowiadal?
I ten Order... Korzystajacy z handlarzy bronia... To jacys kacykowie z Afryki, Talibowie, czy twor politycny, ktory przejal zasoby, planety, fabryki?

Klear

Cudownie wszystko rozpisane. Zgadzam się w 100%. ;)

Klear

opis 10/10. Wzruszyłem się. Lepsze od tego gniota.

ocenił(a) film na 3
Klear

Super. Cieszy że są ludzie którzy myślą. Reszta udaje że pada jak Disney na nich pluje.

Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
Rinzler

Przykre jest, ze wsrod fanow SW sa tacy ludzie, tak chmascy, tak prmitywni, tak agresywni. Sadze, ze ta Kennedy, ktorej tak nie lubisz, chetnie by cie obwozila po kraju jako sztandariwy przyklad faceta, ktorego trzeba trzymac daleko od spoleczenstwa, wladzy, samodzielnych decyzji, bo tylko szkody narobi. Tym jak sie zachowujesz tutaj, jak oceniasz innych, bo maja inne zapatrywania na nic nie znaczacy film, bardzo, ale to bardzo szkodzisz wlasnemu fandomowi. Niczym sie nie roznisz od nazu feministek, ktore by wszystkich facetow, wyrzucily w kosmos, a ty niestety chyba potwierdzasz ich zapatrywanie.
Wiedza, wiedza, ale poziom wypowiedzi naprawde jak z blokowiska albo zabitej dechami wioski, gdzie nakazy religijne sa wazniejsze od czlowieczenstwa.
Ciesze sie, ze fani ST nie reprezentuja czegos takiego, przynajmniej polscy, jakiekolwiek ktos ma poglady na ich obiekt zamilowania, nie szkaluja go, nie wyzywaja, rzeczowo i kulturalnie krytykuja tworcow, staraja sie bez skrajnego zacietrzewienia przekonac rozmowce do swojego punktu widzenia albo po prostu z nim dyskutowac trzymajac sie swojej wersji. Ty z TEGO typu komentarzami bardzo zanizasz poprzeczke i sprawiasz, ze wiele osob mocno sie zastanowi, czy zle opinie, to jest jedynie zlosliwosc i jatrzenie.
A ja w kinie widzialam i slyszalam reakcje ludzi, smiali sie na humorystycznych scenkach, przezywali te nadmuchane i pompatyczne, byli na niektorych zaskoczeni zwrotem akcji. Tak, sa bledy kanonu, logcizne w szerszej skali opowiesci, ale dobrze widziec, ze taki film, przygodowy, opowiastka, cos co dawno juz powinno trafic do lamusa, w dzisiejszych czasach jescze wywoluje dobre rekace w kinie, a nie tylko sarkazm, skrzywienie, smiech z glupoty. Ci ludzie naprade sie bawili tego typu rozrywka i tym to jest.
A wszyscy zjarani universum, powinni im na to pozwolic i pozostac w swoim swiecie ksiazek, powazniejszych opracowan i tych czeci filmowych, ktore uwazaja za lepsze. Naprawde smutno jest czytac takie chamskie, agresywne wypowiedziod kogos kto jak widze ma szeroka wiedze i tym samym zasluzylby sobie na szacunek dyskutantow, a go takim jednym zdaniem traci...

ocenił(a) film na 1
alisspl

I mówi to osoba która wysyła mi na Filmwebie zaproszenie do znajomych. Słabe. Chamski, prymitywny, agresywny ? Tylko to ostatnie się zgadza koleżanko. A ty co też z rodu Kennedy jesteś ? Mogę to ciebie mówić per ''Żaklin'' od teraz ? Ok... analizując to co napisałaś dalej. Społeczeństwo ? Co ty o nim wiesz ?
Dla ciebie to nic nie znaczący film, dla mnie który mnie zawiódł, w jakimś sensie obraził. Ale skoro jest to nieznaczący nic dla ciebie film, to co tu robisz ? Że ja jestem feministką ? Spójrz na siebie. I nie wcale że ''nazu'' a ''nazi''. Może cie kręci nazizm, ale mnie nie. Nie wiem spod jakiego kamienia wypełzłaś, ale jeśli możesz wróć tam. Dla dobra nas wszystkich :) Co ty wiesz o fanach Star Treka ? Nic. Kompletnie nic. Tak tylko pojawił się tu i wystrzeliłaś jak gumka z majtek do mnie. Bo ci się ton mojej jakże szczerej a myślę że i prawdziwej wypowiedzi nie spodobał. Spadaj na drzewo !!!!! Nie w jakim kinie oglądałaś ten film, ale czy to kino było bez klamek ? Pytam bo ja się z takimi reakcjami akurat nie spotkałem i rzadko spotykam w kinie. Aha dla twojej informacji, ja mam w d... to czy osoba X bądz Y mnie tutaj szanuje. Mam prawo wyrazić swoje zdanie i to robię. A tobie nic do tego.


Rinzler

Och wybacz, probujac nacisnac skomentuj, wsykoczyl mi twoj krowiasty avatar i wyslij zaproszenie. Niestety nie widze, gdzie to moglabym anluwoac, jezeli z jakiegos powodu je akceptowales, wywal i nie przypisuj sobie zachwytow nad swoja osoba.
Zwykle pomylkowe klikniecie, ale takie to niedoskonale technicznie forum.
W zyciu nie chce miec takich porabanych znajomych nawet na forach jak ty, bo jeszcze sie zaraze tym niezdrowym kesim kesim bez wiekszego sensu.
A mowic do mnie mozesz prosze Pani, bo pewnie jestem w wieku twojej mamy,
Nie mam problemow z ta pania ani z nikim z tworcow, zrob sobie kukielke vodoo i jej zaklinuj i szpileczki wibjaj jak masz takie kompleksy jakies.
Ani mnie ona obchodzi ani jakies twoje kompleksy na jej tle, tak dlugo jak z niewiadomego mi powodu probujesz je hurtowo przeniesc na mnie, zupelnie obca osobe, nie wykazujacej ani slowem poparcia dla tej jakiejs twojej teorii spiskowej z udzialem tej kobiety.
A moze tym masz na nazwisko M albo jakis inny botowy dziadek? Moze to rodzinne i sie tak udziela poprzez sprawy powazne i zupelnie niepowazne jak jakis film i producenci tego filmu?
Ale trafil kula w plot. No oczywiscie zupelnie nic nie wiem o fanach ST i nie mam pojecia jak dyskutuja o Duscovery, Orville, kolejnych filmach i co sie dzialo wokol ENT. Nic, a nic, prosze panstwa meska wszystkowiedzaca MarySue, wie wszystko o SW, Disneyu i teraz o ST, czlowiek orkiestra, oklaski i gaszenie swiatla.
Puk, puk w czolko ze wzrokiem na ciebie, kolejny wagonik jakiegos bezsensownego czepialstwa dla dymu. A moze ty jestes pierwowzorek Rena? Taki ni w 5, ni w 11, rzucajacy sie na kazdego z pazurami bez sensu, bo to takie faaajne?
Rozwielitku uwstecznij ewolucje i zlikwiduj sobie otwor gebowy i te rzeski, bo jeszcze zadne polaczenia nerwowe ci sie nie wyksztalcily, by cos sie na poziomie zapluty karle reakcji z niego wydostalo, a z rzesek splynelo na klawiature.
Tez tak umiem. I jedstes dla mnie malolatem, duzo, duzo mlodszym ode mnie, moze wiesz cos tam o SW, ale nic cie mamusia nie wychowala ani tatus, zupelnie jak Leia i Han Kejlusia.
Straszny dzidzius, krzyczacy na okolo o kamieniach, gowienkach, spiskach, braku mozgow, komorach gazowych. Jedno z dwojga slaba prowokacja i chec klocenia sie, a nie rozmawiania o SW albo niepoczytalnosc.

ocenił(a) film na 1
alisspl

Aha czyli sugerujesz przypadek ? Jasne :) Tak sobie to tłumacz

''nie przypisuj sobie zachwytow nad swoja osobą''

A czemu nie ? Nie mogę zachwycać się twoją osoba. Bo nie ma czym. Więc pozwól że będę się zachwycał sobą, opływał w zachwytach, upajał się wręcz nimi. Bo mi dobrze

''A mowic do mnie mozesz prosze Pani, bo pewnie jestem w wieku twojej mamy''

Chyba jednak nie. A poza tym nie stosuje się tu zwrotów Pan / Pani. Więc jesteśmy
na per ''Ty'' i tak pozostaje. Musisz to zaakceptować. Nauczyć się z tym jakoś żyć ;)

''W zyciu nie chce miec takich porabanych znajomych nawet na forach jak ty, bo jeszcze sie zaraze tym niezdrowym kesim kesim bez wiekszego sensu.''

A to ty w ogóle masz jakiś znajomych ? Nie pytam oczywiście o tych wymyślonych ;)

''zrob sobie kukielke vodoo''

A nie mogłabyś ty nią zostać ?

''A moze tym masz na nazwisko M''

Za dużo ''Magdy M.'' się naoglądałaś. Wyjdź już z pod tego telewizora drogie dziecko.

''czlowiek orkiestra, oklaski''

A dziękuje, miło że doceniasz mój kunszt i styl.

'' A moze ty jestes pierwowzorek Rena?''

A może ty jesteś pierwowzorem karmy dla Banth ?

''zlikwiduj sobie otwor gebowy''

A ty wydalniczy, który najwyraźniej służy ci za gębowy. To dlatego tak tutaj ujadasz ?








ocenił(a) film na 5
Klear

Siedzę na filmwebie i pierwszy raz czytam tak dużo forumowych głosów (a z godzinę już będzie). Twoja recenzja nie dość, że zabawna to oddaje całkowicie to co czuję po obejrzeniu tego filmu. Pamiętam jak już pierwsze sceny z tej niby epickiej bitwy wzbudziły moje podejrzenia, że będzie co najmniej dziwnie. Było słabo i głupio, ostatnio czułem się tak na Pan Kleks w kosmosie - gniot po dwóch niezłych filmach.

Nie mam tak lekkiego pióra jak Ty więc siermiężnie do tego co napisałaś:

To co odwalają w pierwszej bitwie to przechodzi ludzkie pojęcie, tysiące lat rozwoju taktyki, nauki Sun Zi poszły się paść. Tak jest przy wszystkich "bitwach"

Ta cała Mulan chinka prezentuje się jako opiekująca się pneumatyką lekko gamoniowata dziewuszka, żeby za chwilę pilotować statek, moralizować a w bazie na wielkiej solance sprawdzać stany uzbrojenia. Jestem w stanie uwierzyć w to jakże filmowe "od zera do bohatera" no ale litości. Zresztą jej wyczyny na solance opisałaś aż nazbyt dobrze.

Nie odbiegając daleko od postaci to co się dzieje w tym kasynie to też dobra historia. Ja rozumiem że kantyna w oryginalnej trylogii zrobiła szał ale nie musimy tego oglądać za każdym razem. Cała dwójka pcha się tam w łachach między wyniunianych gości i co...i nic. No raju..i jeszcze te wkurzające dzieciaki ze stajni. Po co to komu?

No i ta super taktyka fioletowej. Lecimy aż się nam skończy paliwo..piękne okoliczności do poświęceń kapitanów pozostałych dwóch okrętów. Zresztą pięknie to opisałaś.

BB8 pluje monetami, scenarzyście nawet nie przeszkadzało, że ich ilość przekraczała objętość robota. Przy tym świetnie zaiwaniał na AT-ST, bez dachu oczywiście, żeby dzieciaki wiedziały na co naciągnąć rodziców. Już nie wspomnę, że i bezpieczniki naprawia z dyńki, aż mi się politechniczne boje przypomniały.

No i Phasma, która przecież już w VII nie miała nic ciekawego do roboty, tutaj przynajmniej mogła zginąć. Sceny z jej wejściem jak z reklamy stoperanu...ta praca kamery, to napięcie. Masakra.

Uratowane księgi przez Rey - czy już w tym filmie było za mało niedorzeczności.

Jogurt walący błyskawicami.

Stworki pilnujące świątyni - po co to komu?

Walka z czerwonymi to była jakaś choreograficzna żenada.

No i końcowe mistrzostwo to bitwa na wielkiej solance. Już miało być nieźle, już byli w okopach i ....nic, a przecież przekupieni recenzenci wspominali coś o Imperium Kontratakuje. Faktycznie prawie to samo, no nie mogłem się napatrzeć na gorylopodobne AT-AT stojące majestatycznie bez ruch, chociaż nie jeden dygnął jakby miał za przeproszeniem pierdnąć. Tutaj to się dopiero działy cuda ale o tym już było.

Ręce opadają, jestem zbulwersowany, wstrząśnięty i zmieszany, więc powiem krótko - Niech zwolnią tą p. KENNEDY bo będzie już tylko gorzej.

Przesyłam wyrazy uznania dla Twojego tekstu.


sgr

Aktorka nie pochodzi z Chin.

Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
ocenił(a) film na 5
Klear

Dzięki za uratowanie mojego kapitału w wysokości 20'stu złotych które przepadły by niechybnie w łapskach Disneyowskiej korporacji

ocenił(a) film na 1
afilman

Te 20 zł lepiej wydać na cokolwiek innego niż ten film i nie będą to stracone pieniądze. Uwierz mi

afilman

Przez Ciebie teraz Disney po prostu zbankrutuje!

ocenił(a) film na 1
elfka77

Mógłby. Jakoś bym nie płakał z tego powodu

Klear

W taki sposób, w jaki to opisałaś, można bez problemu opisać na siłę dosłownie każdą ze starych części, jakby ktoś się postarał :) W sposób ironiczny, pełen kpiny i sarkazmu, czepiając się każdej, nawet najdrobniejszej części fabuły. Recenzje pozbawioną prawdziwych i logicznych argumentów, bo żartobliwe wyszydzanie widocznie jest takie zabawne.

ocenił(a) film na 1
elfka77

W takim razie opisz ją w ten sam sposób. Postaraj się ;)

Rinzler

Wolę opisywać coś, co mi się podobało i skupiać się na tym, niż poświęcać swój czas na hejtowanie czegoś, co było wg mnie koszmarne. Ale jak kto woli.

ocenił(a) film na 1
elfka77

Mylisz hejt z krytyką, konstruktywną krytyką. Jak większość w twoim wieku ;)

Rinzler

Teraz to napięcie, czy ktoś mnie odmłodził, czy postarzył. Będąc w moim wieku, mam nadzieję, że to pierwsze... ;)
Ocenianie filmów na "1" bo nie podobało mi się kilka elementów jest baaardzo dorosłe. Tak samo jak spędzanie czasu na forum filmu, który tak baaardzo mi się nie podobał.

ocenił(a) film na 1
elfka77

To nie salon kosmetyczny ani spa. Ja nie oceniam TEGO filmu na 1 bo nie podoba mi się kilka elementów. Ja oceniam ten film na 1 bo w całości mi się nie podoba i nie znajduje w nim nic pozytywnego.

ocenił(a) film na 2
elfka77

Do żartobliwego wyszydzenia starej trylogii też się zabiorę, może w niedzielę przy herbatce. Nie wiem, jak wątek ucieczki przed siłami Najwyższego Porządku, w którym jest sztucznie tworzone napięcie między postaciami jest drobnym szczegółem. Tak samo jak beznadziejny zmysł taktyczny władcy galaktyki. Albo niespójność czynów i wypowiedzi Mulan, bohaterki, która zajęła sporo czasu ekranowego i wydawałoby się, że moglibyśmy liczyć na lepsze rozpisanie jej postaci.

Klear

Nie mogę się doczekać, bo gdyby tym samym szydzącym okiem spojrzeć na stare części, chyba nie zostałoby na nich suchej nitki... I chyba nieuważnie oglądałaś film, nie ma w nim postaci o takim imieniu :)

ocenił(a) film na 2
elfka77

Mam dziwne wrażenie, że, nie wiedzieć dlaczego, uznałaś mnie za fankę starych trylogii, jeżeli się mylę to przepraszam, ale tylko delikatnie zaznaczam, że w takim wypadku nie mogłaś się bardziej minąć z prawdą.

Klear

Aaa, to rzeczywiście się pomyliłam, ten fakt wieeele wyjaśnia.

ocenił(a) film na 5
elfka77

Niestety ale ten film jest żenujący. To nie jest tak, że jest krytykowany za pojedyncze naciągnięcia vel przegięcia, ten film jest zwyczajnie głupi, niedorzeczny whatever... Nie trzeba nawet starać się na siłę go krytykować, tutaj nic się nie trzyma kupy.

sgr

Cóż, mam zupełnie inne zdanie. Jest kilka elementów, które mi się nie podobały, ale absolutnie nie przekreślają one dla mnie całego filmu, gdyż zalet ma on zdecydowanie więcej :)

ocenił(a) film na 5
elfka77

Nie odnosisz wrażenia, ze historia tam opowiedziana jest w najlepszym wypadku infantylna? Nie rażą Ciebie niedorzeczne akcje, które tylko pogarszają sytuacje i tak już słabej osi filmu? Mnie bardzo rażą te "czary z mleka" jakie funduje scenarzysta z resztą ekipy.

sgr

Infantylna? Akcja jest logiczna i bardzo dobrze poprowadzona, wszystko ma początek i koniec, nie podobał mi się jedynie wątek Rose i Finna, aczkolwiek było to bardzo w stylu Gwiezdnych Wojen, więc tego typu przygody mimo wszystko wpasowały się w klimat. Wątek Rey a zwłaszcza Kylo Rena jest poprowadzony w sposób bardzo świeży, ale też nawiązujący do kanonu, jak ktoś zauważył, pozafilmowego (zwłaszcza sposób, w jaki zabił Snoke'a). Nie podobało mi się, że więź między Rey i Finnem została sprowadzona do jednego przytulasa i to pod koniec filmu - dwa lata czekałam na ich interakcje... A oni nie zamienili z sobą nawet jednego słowa:) Te rzeczy głównie mi zgrzytają - reszta jest jak najbardziej na plus, ja w kinie bawiłam się świetnie.

ocenił(a) film na 5
elfka77

Ja natomiast byłem zawiedziony tym co zobaczyłem.
Nie chcę posługiwać się ogólnymi stwierdzeniami, ze było źle albo jeszcze gorzej, kilka przykładów więc.
Patrząc jak Poe masakruje w pojedynkę działka na tym wielgachnym okręcie ogarnęło mnie zdumienie. Jak to możliwe, ze myśliwiec niszczy krótkimi seriami dosłownie wszystkie działka zaprojektowane przecież do ochrony okrętu. Tutaj nie trzeba być znawcą, wystarczy podświadomość, że coś tutaj nie gra.
Nalot bombowców, po prostej linii, gdzie przecież te wielkie krowy nie mają szans uciec przed myśliwcami. Do tego uruchamianie bombardowania z pilota do telewizora.
Pomijam bezczelne robienie sobie jaj z "genarałka". Osobiście zawsze ceniłem, że SW pokazywało jednak szacunek obu stron do siebie ale niech będzie, że to świeżość.
Zgadzam się z Tobą, ze wątek Finna i Rose był słaby i zupełnie niepotrzebny. Zastanowiło mnie niekonsekwencja twórców. Najpierw Rose przyznaje gamoniowatym głosem, że jest konserwatorem pneumatyki a później z ogromną łatwością pilotuje, zna na uzbrojeniu (sprawdza i ocenia jego stan na planecie). No i mistrzostwo logiki scenariusza...zna się na tajnym raczej (bo nikt sobie nie zdawał sprawy) naprowadzaniu w nadprzestrzeni. No dajcie spokój.
To całe kasyno to jakiś wymysł, moim zdaniem w celu wybrnięcia z durnych założeń scenariusza czyli tej zadziwiającej taktyce ucieczki i głupizn jakie zrodziła w dalszej części scenariusza. Już nie wspomnę, że oboje wbili się do eksplozywnego kasyna wystrojeni jak wieśniaki i kicają tam nie zwracając na siebie uwagi, że w ogóle wiedzieli do którego iść. Spróbujmy takie coś zrobić choćby w Monako. To właśnie takie akcje sprawiają, że traciłem w miarę seansu wiarę, że ten film będzie dobry.

To tylko ułamek moich uwag ale takich kwiatków jest tam zbyt dużo. Zdaję sobie sprawę, że filmy to głównie "od zera do bohatera" ale do tej pory w każdym dobrym filmie były jakieś granice, dalej już łatwo o śmiech.

Starałem się bawić, bo jestem fanem już od wielu wielu lat, ale no nie da się. Zazdroszczę Tobie, że odnalazłaś tam fun, bo ja jakoś z obawą czekam na IX.

sgr

Gdybym w taki mega szczegółowy i absolutnie krytyczny sposób analizowała poprzednie części, nie miałabym tego "funu" możliwe, że w ogóle.

ocenił(a) film na 5
elfka77

Wbrew pozorom nie jest to mega szczegółowe ani absolutnie krytyczne. Zwyczajnie jest tam masa niespójności i przegięć. Za dużo aby to się mi podobało.

sgr

Jest, bo czepiasz się szczegółów, które tak naprawdę nie mają większego znaczenia przy odbiorze filmu.

ocenił(a) film na 5
elfka77

Film, podobnie jak obiad składa się ze szczegółów. W tym przypadku ogólny pomysł jest średni a szczegóły marnej jakości, mi to nie "smakowało".
Nie chcę przy tym powiedzieć, że tylko mój punkt widzenia jest właściwy. Nie podobało mi się i nie spodoba, może to wiek, może inne czynniki.

sgr

Wątpię, że chodzi o wiek, starym wyjadaczom się podobało, poza tym Star Wars chyba od zawsze byli skierowani do różnorakiej widowni jeśli chodzi o wiek.

ocenił(a) film na 5
elfka77

Coś jednak jest w tym filmie dziwnego skoro tak gwałtownie podzielił widzów. Nieprawdaż?
Przyglądam się m.in. Twoim argumentom i nie zmieniam zdania, dziwne. Zwykle się nie upieram tak mocno a tym razem...

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones