Nie komizm, a ciepło i morski klimat jest tematem mojej refleksji. Z tego filmu bije wprost lipcowo-sierpniowa temperatura i zapach bałtyckiego jodu. Wystarczy tylko zamknąć oczy, by poczuć się jak na plaży. Słychać gwar rozmów wplecionych w szum, lekko wytłumionych. W tle przewija się słoneczna muzyka. To fascynujące, że kompozycją ujęć, melodii i dźwięków można wywołać u widza wrażenie wakacji. I to takie wyraźnie. Piękna pocztówka dźwiękowa – SOPOT 1963.
Zmysł komediowy Bogumiła Kobieli był po prostu niesamowity. Rewelacyjne dialogi, forma ukrytej kamery, tak rzadko ówcześnie spotykana i do tego scenerie, które sobie obrał stworzyły, z niby mało obiecującego materiału, ponadczasową komedię krótkometrażową. Polecam.