Tradycyjnie - nie słychać połowy dialogów za to muzyka rozwala głośniki... Czy w Polsce nie ma już
porządnych realizatorów dźwięku...?
bez jaj. naprawdę chciałem poszukać napisów do tego filmu. niektóre kwestie ( np te przez telefon) były niezrozumiałe.
Zastanawiam się czy dobrą opcją nie było by dubbingowanie aktorów przez samych siebie. Może taki zabieg byłby jakimś rozwiązaniem fatalnego udźwiękowienia w polskich produkcjach.
A czy tak właśnie nie robiono w latach 90.? Pytam, bo często w filmach z tego okresu dialogi są bardzo wyraźne, tak jakby były właśnie nagrywane osobno ;)
Są i takie polskie filmy ale dla mnie osobiście takie dubbingowanie samych siebie często wypada mega słabo, chyba, że to kwestia tego jak to jest zrobione... bo może da się lepiej... ;)
W 100% popieram, tragedia jest z tym dźwiękiem! Ja w ogóle nie zrozumiałam co mówił Grabowski, tylko się wkurzałam oglądając, resztę dialogów musiałam nasłuchiwać jak stara babcia. Za to na końcu muzyka jak buchnęła to aż się wystraszyłam.
I jak ma taki film obejrzeć mój tato, który słabo już słyszy?!!!!!! Paranoja, rzeczywiście napisy byłyby dobrym rozwiązaniem...
Ja osobiście nie miałem problemu z "usłyszeniem" co Grabowski mówi w tym filmie. Problemem było zrozumienie tego co mówi, bełgotał jak nie aktor.
Grabowski mamrotał niesamowicie, a Przybylska? Aktorka, która mówi: "Przestaam liczyć nawet na telefon..." żenada
Jej można wybaczyć, nie jest zawodową kształconą aktorką. Problemem są ludzie którzy dają jej role ( na szczęście nie za często) tylko ze względu na jej wygląd (choć i to jest kwestią umowną). Podobno na bezrybiu i rak ryba, ale przecież w Polsce nie brakuje dobrych aktorów.
Wybaczyć aktorowi fatalną dykcję? No nie wiem. Jeśli mowa o obsadzaniu ról. Przybylska w roli policyjnego instruktora walki - dowcip sam w sobie...
P.S. Moim zdaniem w Polsce bardzo brakuje dobrych aktorów. O reżyserach to już nie wspominając. A o scenarzystach to już lepiej zmilczeć...
Umiesz czytać? To czytaj ze ZROZUMIENIEM. To że ktoś się pojawia na ekranie nie czyni z niego aktora. Przybylska NIE JEST AKTORKĄ (celowy caps). Mroczkowie nie są aktorami, choć pojawiają się w telewizji. Dodatkowo ludzie często mylą wady wymowy (fizyczna dysfunkcja aparatu mowy) którymi zajmują się logopedzi, z niechęcią czy też lenistwem do otwierania dzioba, proste. W Polsce jest masa dobrych, czy też wybitnych aktorów, Braciak, Dorociński, Kulesza, Pszoniak. Można wymieniać długo, w zależności od upodobań.
Nie zmienia to faktu że dałem 4/10. Jaki pan taki kram, jacy aktorzy taki film, a raczej jedna ze składowych .
A ty umiesz pisać? To pisz rozumnie. I nie nadużywaj capslocka bo to nie sprawia, że twoje słowa są bardziej przekonujące. Wręcz przeciwnie. To razi. To, że ty nie uznajesz kogoś za aktora czy aktorkę nie znaczy, że nim nie jest. Tak samo z oceną kto jest dobrym aktorem. Braciak raczej przeciętny, Pszoniak to stary, zmanierowany kabotyn, Dorociński to poziom mniej więcej Przybylskiej, a Kuleszy nie kojarzę z żadnego filmu. To oczywiście ocena wg moich upodobań. ;-)
Celu dygresji o myleniu wad wymowy z lenistwem nie zrozumiałem. W przypadku Przybylskiej to oczywiste niechlujstwo i zła dykcja. Tak mówi z połowa kobiet w Polsce, ale one nie występują w filmach.
Jak zwykle sporo okrucieństwa w wypowiedziach. Przybylska grała dobrze i była przekonująca jako mistrzyni. Gdy udziela lekcji Małaszyńskiemu jest szybka w iście mistrzowski sposób.
*"Przybylska NIE JEST AKTORKĄ (celowy caps). Mroczkowie nie są aktorami"
Nie ma zgody. Wszystkie trzy wymienione przez Ciebie osoby jednak bezsprzecznie S Ą aktorami. Z tej prostej racji, iż przynajmniej raz wykonywały typowe zadania aktorskie. Twoja mocno krytyczna ocena ich gry - do której masz pełne prawo - nic tu nie zmienia (wszak aktorom po warszawskiej Akademii Teatralnej czy nawet po nowojorskim Actors Studio albo po brytyjskiej RADA - też się zdarzały role ewidentnie nieudane).
Jeśli natomiast zapytasz o to, czy trzy osoby są aktorami zawodowymi, czy są one aktorami z wykształcenia albo wręcz po prostu czy są aktorami d o b r y m i (?) - a to już będzie zupełnie insza inszość!
Ja przynajmniej raz w życiu wykonywałem typowe zadania elektryka. To znaczy, że nim jestem ?
Dziwny i irracjonalny przykład podałeś.
To nie dykcja. Grabowski np w kiepskich mówił bardzo wyraźnie. Tyle że kiepscy byli kręceni (pomijając pierwszą serię) w studiu filmowym. A studio filmowe ma inną akustykę niż betonowe zamknięte pomieszczenia. Jak oglądam polskie filmy to mam wrażenie że realizatorzy dźwięku nigdy nie słyszeli o czymś takim jak adaptacja akustyczna ani filtr górnoprzepustowy
Bywa też tak, że aktorzy odmawiają realizacji postsynchronów, jak Linda w "Szamance" i do kin trafia film z dźwiękiem jak z amatorskiego filmu nakręconego u cioci na imieninach.
Ale dykcja też ma sporo do rzeczy.
Jak na początku filmu próbowałem wyregulować głośność tak, żeby było słychać dialogi, to zaraz puścili odgłos przejeżdżającego motocykla i normalnie w domu sąsiadów było słychać.
Mam te same odczucia, niektórych kwestii naprawdę nie dało się zrozumieć. Grabowski tak ma, że często niewyraźnie mówi, w Pitbullu też go nie mogłem zrozumieć, dopiero po kilku odcinkach się przyzwyczaiłem.
Tragedia, w głowie się nie mieści jak można takie dno dźwiękowe sprzedawać. Dobrze że oglądałem w domu bo mogłem po trzy razy odsłuchiwać.
Miałam to samo pisać. Ledwo słyszałam cokolwiek. A Grabowski strasznie bełkotał. W ogóle go nie rozumiałam.
Ja dźwięk miałem w miarę, ale Grabowskiego w pewnym momencie w ogóle nie rozumiałem. Cieszyłem się, że nie jest główną postacią w tym filmie, bo wtedy mógłbym go spokojnie wyłączyć.
Filmu jeszcze nie widziałem, ale doskonale rozumiem co masz na myśli. Nie znoszę udźwiękowienia w polskich produkcjach, odnoszę wrażenie że wszyscy bełkoczą pod nosem. Kiedy myślę o zakupie DVD polskiego filmu to sprawdzam, czy są również polskie napisy. Już lepiej oglądało się stare, dobre rodzime produkcje, kiedy to dialogi były nagrywane osobno.
Zgadzam się w 100%! Ostatnio oglądałem "Pokłosie" i "Drogówkę" i co chwila przewijałem aby usłyszeć co powiedzieli. Te dwa filmy nie są jednak wyjątkiem, temat kiepskiego dźwięku w polskim filmie, przewija się od kiedy tylko pamiętam (nie istotne czy to DVD czy jakiś rip).
ufff! odetchnąłem. A już myślałem, że coś mi sprzęt fiksuje. Udźwiękowienie FATALNE. Doceniłem teraz wartość napisów. Problem ogromny będą mieć tłumacze ze słuchu z polskiego na jakikolwiek inny. Ja miałem...z tłumaczeniem tego bełkotu na polski.
Mi się wydaje, że większość dialogów o ile nie wszystkie były zdubbingowane i to niestety w typowy dla Polski sposób czyli całkowicie wyciszone tło i jedynie słychać dialog, ewentualnie muzykę.
a czy można gdzieś obejrzeć ten film z polskimi napisami :)? pytam poważnie gdyż film mi się b.podobał ale niektórych kwestii wogóle nie mogłam zrozumieć bo to był sam bełkot...:(
To nasza specjalność, Małaszynskiego za to było świetnie słychac jak mowil k...a i takie tam, Grabowski starał sie grać zakapiora, dostosowywał chyba do tego głos. Moj seans wygladał następująco: pytam się co chwile zony "co on powiedział?" dramat, podgłasnialem a tu muzyka jak nie ryknie i mozolna praca pilotem zeby a to przyciszyc a to podglosnic.
haha dokładnie ja też się ciągle męża pytałam "co on powiedział ?
"Cieszę się", że nie jestem jedyna, bo już myślałam, że coś mi się ze słuchem stało.
Mam kilku znajomych reżyserów dźwięku i pytałam kiedyś o to. Dźwięk "do kina" robiony jest inaczej niż dźwięk "do tv". Oni jak robią film to właśnie w wersji pod kino a potem to samo się puszcza w tv bo nie wiem, chyba brak kasy na przerobienie tego na dźwięk do telewizora.
Dokładnie, za każdym razem oglądając polski film nie wypuszczam pilota z rąk by w odpowiednim momencie ściszyć nagły huk muzyki. W Sępie dodatkowo wkurzało mnie mamrotanie niektórych aktorów- przy całym szacunku dla ich dorobku artystycznego, niektórzy z nich powinni ponownie udać się na lekcje dykcji.
W rzeczy samej, połowa dialogów jest kompletnie nie zrozumiała i wymamrotana. Za to czasem jak huknie jakiś efekt to podskoczyć można - do przesady. Tragiczny dźwięk jest zapewne efektem cięć finansowych bo przecież polski widz jest głuchy jak pień i nawet nie usłyszy różnicy.
Potwierdzam, oglądałem dziś wersję DVD i się załamałem. Najpierw na głośnikach Logitech z906 - różnica w wypowiedziach aktorów a dźwiękach otoczenia (i podkładzie muzycznym) - ogromna. Przykładowo - jakiś dialog jest cicho, więc pogłaśniam, a tu za chwilę ryk motocyklu - więc ściszam. Wytrzymałem tak 15 minut, przełączyłem się na słuchawki Sound Blaster Tactic 3D Alpha i nadal nie mogłem zrozumieć części dialogów. Dodam też, że sprawdzałem film na dwóch różnych kartach dźwiękowych (zewnętrznych).
Gdyby nie to fatalne udźwiękowienie, film dostałby ode mnie 8/10 ;)
Pozdrawiam.