PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=95062}

Agentka o stu twarzach

Alias
7,2 6 868
ocen
7,2 10 1 6868
Agentka o stu twarzach
powrót do forum serialu Agentka o stu twarzach

Witam. Odświeżyłam sobie ten wspaniały serial i wiecie, jak to jest, gdy rozsadzają was emocje i przemyślenia. Właśnie skończyłam finał (przy drugim razie wszystko widzi się trochę inaczej) i to jest naprawdę fenomenalna robota. Rozwiązuje wszystko, choć nie wprost.
Garść refleksji

1. Dyskusja na temat wątpliwej milości Iriny do Sydney - Derevko miała jakieś wyobrażenie na temat uczuć do swojej córki. Na pewno nie była wobec niej bezduszna, jednak nie miała w sobie na pewno miłości czysto rodzicielskiej - ta została przysłonięta przez obsesję władzy (sama mówi, że jedyna rzecz, która coś znaczy, to władza). Poza tym - doskonałe, symboliczne zakończenie losów rodziców Sydney. Oboje umierają w tym samym momencie . Jack ginie chroniąc córkę, Irina - walcząc z nią. Moim zdaniem to ich definiuje.

2. Isabelle i jej klocki. Teraz to widziałam. Wiem, że niektórzy głowili się, czy mała Bristow pójdzie w ślady mamy. Otóż nie pójdzie. Twórcy pokazali to bardzo wyraźnie. Dziewczynka ułożyła wieżę, po czym ją zburzyła - symboliczne odrzucenie tego świata pomimo predyspozycji, jestem tego pewna. Być może też fakt, że Sydney z zespołem zapewnili wystarczające bezpieczeństwo bliskim, więc następne pokolenia mogą żyć w spokoju.

3. Sark - jak wspaniała jest to postać. Nie zawaha się zabić człowieka, widząc w tym swój cel. Jednak wyraźnie nie podziela obłąkanych wizji, które dzielili Sloane i Derevko (od początku jako jedyny mówi jawnie o ludobójstwie i - jakby nie było- zapobiega mu). Oczywiście Julian to także sprzedajna gnida, ale chyba nie jestem jedyną osobą, która miała ambiwalentne odczucia wobec tego bohatera.
Na koniec dowiadujemy się, że żyje i wciąż działa. Klasycznie.

4. Sloane - scenarzyści po prostu nie mogli wymyślić lepszego sposobu na ukaranie go. Błyskawiczna śmierć byłaby zbyt prosta i niesprawiedliwa. Wieczność w samotności i bezruchu, z pełną świadomością swoich czynów i tego, kto ostatecznie go pokonał - człowiek, w którym miał jednocześnie najlepszego przyjaciela, jak i śmiertelnego wroga. Który poświęcił się dla córki, podczas gdy Arvin zabił swoją. Doskonale skrojona sytuacja.

5. Prosty i jasny przekaz co do losów bohaterów drugoplanowych - Dixona, Marshalla, Rachel. Szkoda, że nie zobaczyliśmy jeszcze na koniec właśnie Marshalla (chyba wszyscy byliśmy do niego przywiązani i byłoby miło usłyszeć jego paplaninę po raz ostatni) oraz Weiss'a (np jako ojca chrzestnego Jacka, czy coś).

6. W mojej opinii, największą siłą całego serialu była wielowymiarowość postaci. Sloane, Derevko, Sark, Jack Bristow - pokazali wiele twarzy, to czyniło tę historię fascynującą. Sydney była trochę zbyt święta i nietykalna, no ale takie są wytyczne amerykańskich produkcji...

7. Polegli w bitwie: z bohaterów, którzy zginęli na przestrzeni sezonów, chyba najbardziej zal mi smierci Renne, tej Francuzki. Była naprawdę nadzwyczajna w swojej diabolicznej zaradności, lubiłam ją. Cieszę się natomiast, że odeszła Nadia, jakoś nigdy nie mogłam się przekonać do tej dziewczyny. Miała też taki dziwny, zaciągający sposób mówienia, irytowało mnie to zawsze. Oczywiście najbardziej bolesną śmiercią jest odejście Jacka (mój ulubiony charakter od pierwszego odcinka Alias), ale jako że stało się to w ostatnim odcinku, nie było kiedy zauważyć, że go nie ma.

8. No i na końcu coś drobnego i wielkiego zarazem - muzyka.Ten jeden motyw pojawił się wyłącznie w ostatnim odcinku i nadał wszystkiemu naprawdę mocnego charakteru. Wiem, że to bardzo typowe i banalne, ale do mnie to naprawdę przemówiło. Scena ostatecznego starcia między matką a córką jest jedną z najlepszych w całym serialu.

Zapraszam was do dyskusji. Wiem, że rzadko ktoś tu zagląda, ale może prędzej czy później się uda :) Ja musiałam się podzielić odczuciami, ten serial jest doskonałym przeżyciem.

Mikasa08

Witam! Ciesze się, że jeszcze ktoś tu zagląda, a co więcej zostawia swoje opinie i przemyślenia na temat tego niesamowitego serialu jakim niewątpliwie jest "ALIAS". Byłem i chyba nadal jestem kompletnie nim pochłonięty. Uwielbiam w nim wszystko, a w szczególności bohaterów, którzy pojawiali się na przestrzeni wszystkich 105 odcinków. Jedynym małym wyjątkiem jest moje ogromne uprzedzenie do Lauren... ohh nie jestem w stanie przetrawić tej postaci. Sucha, bez wyrazu w moich oczach po prostu koszmar i była chyba to jedyna postać, której nie lubię, przez co do trzeciego sezonu wracam niezwykle rzadko.

Na chwile obecną, jestem w połowie 5 sezonu serialu. Oglądam go po raz 4 [?] Straciłem rachubę w każdym razie :) Niedawno spełniło się moje małe życzenie i udało mi się zdobyć Alias na DVD- kompletne polskie wydanie wszystkich 5 sezonów, tak bym mógł do niego wracać i wracać...

Podoba mi się jak odniosłaś się do końcowej sceny - "Isabelle i jej klocki." - faktycznie to symboliczne złożenie układanki w całość a następnie zburzenie jej może symbolizować odrzucenie tego świata, choć niekoniecznie. Najważniejsze, że mała kiedy dorośnie będzie miała jakoby wybór czy chce wziąć sprawy w swoje ręce, iść w ślady mamy czy też nie. Ułożyła układankę, ma predyspozycje - więc może, zburzyła ją więc- nie musi.

Bohaterowie to chyba największy atut tego serialu - Irina i Sark to moje dwie ulubione postaci. Irina - skomplikowana, tajemnicza, kobieta zagadka. Natomiast Sark - budowa jego postaci prosta jak drut - pracuje z każdym kto da więcej, lub kto postawi go pod ścianą i bardziej może pokiereszować mu kości. Poza tym towarzyszy mu taka "aura", która nie pozwala na to by go nie lubić. Sympatyczny ale drań :D Jeżeli o pobocznych postaciach chciałbym coś napisać to bardzo lubiłem Willa, Francie no i Anna Espinosa, o tak, babka z charakterem :) Fajny kontrast dla Sydney, godna przeciwniczka. Uwielbiałem sceny rywalizacji między paniami. Scena na stadionie gdzie obie musiały współpracować wypadła świetnie choć muszę przyznać, że osobiście liczyłem na coś więcej... scena nakręcająca, budująca napięcie ale efekt końcowy bez fajerwerków - a szkoda. Natomiast nie wiem czy kojarzysz scenę w butiku, gdzie obie Panie toczą walkę między wieszakami :D Zapowiadało się niepozornie a wyszło naprawdę super.

Will i Francie - sceny z ich udziałem na początku pozwalały oderwać się trochę od tej całej otoczki tajnych służb. Wątki poboczne są niezwykle istotne przy serialu takim jak ALIAS. Same postaci super "napisane" i dobrane. Widać tą zażyłość i chemie między bohaterami. Zdecydowanie jestem na tak.

Jedynym absurdem [a było ich wiele], który mi nie przypadła do gustu to ciężarna Syd, która kolokwialnie mówiąc "wymiata" na akcjach :) Nie przekonało mnie to zupełnie i jakoś nie mogę tego przetrawić. Do innych rzeczy już się przyzwyczaiłem, chociaż też wcale nie było łatwo.

Serial, kiedy ogląda się go po raz pierwszy - naprawdę zaskakuje i sprawia, że nie możemy doczekać się kolejnego odcinka a o kolejnym sezonie nie wspomnę. Miałem to szczęście że natknąłem się na niego kiedy produkcja była już zakończona i nie musiałem czekać na nowy odcinek z wielką niecierpliwością. Alias także jest niezwykle skomplikowany i dla ktoś kto go "ogląda bo ogląda" może się wydawać trudny w odbiorze. Na początku momentami sam już nie wiedziałem o co chodzi, mimo, że śledziłem serial bardzo dokładnie. Trzyma w napięciu, zaskakuje, bawi, wzrusza - scena pogrzebu agentów, na których Michael przekonuje chłopca, że jego tata był bohaterem. Naprawdę warto obejrzeć, warto wrócić do tego serialu kiedy upłynie trochę czasu i ponownie delektować się każdym odcinkiem.

Zawsze chciałem żeby powstał pełnometrażowy film na podstawie serialu ukazujący chociażby jedną większą misje. Na pewno byłby to przepełniony akcją obraz, z super plenerami, szczególnie biorąc pod uwagę w jak rozległych i różnorodnych miejscach toczy się akcja poszczególnych misji. [Czasami aż nie chciało się wierzyć, że te wszystkie miejsca to w większości komputerowe dodatki do istniejących w stanach miejsc] Niestety trudno byłoby wcisnąć tyle postaci i poruszyć tyle wątków w 1,5h filmie ile bym chciał, ale dla mnie jako maniaka wystarczy nawet okrojona wersja. Po prostu fajnie by było wrócić do tego co już nam dobrze znane, przeżyć ponownie to zaskoczenie, emocje i towarzyszyć Sydney w akcji.

Moja wypowiedź delikatnie mówiąc jest zmiksowana strasznie, ale mam nadzieje, że nikt mi za złe mieć nie będzie. Tak to jest jak się chce dużo powiedzieć a zebrać myśli już o tej porze nie można :) Szkoda, że dopiero teraz znalazłem ten wątek na forum, ale jak mawiają lepiej późno niż wcale.

Pozdrawiam!

PS. ;Posiadasz ALIAS na DVD? :)

mati_5

Hej! Dzięki za odpowiedź. Postaram się odnieść do wszystkiego :D

1. Lauren - jak ja NIENAWIDZIŁAM tej kobiety, trzeci sezon pominęłam właściwie całkowicie podczas ponownego oglądania (z wyjątkiem odcinków, w których Sydney odkrywała prawdę o "zgubionych" dwóch latach). Kiedy oglądałam serial po raz pierwszy, ciężko było nie przewijać scen z nią, to wspaniale, że w końcu ją skasowali.

2. Pamiętam scenę w butiku :) Ja nie lubiłam Any, ale fakt, było w ich pojedynkach coś wciągajacego.

3. Ciężarna Syd - dokładnie na to samo zwróciłam uwagę, jak ona mogła w ogóle wsiadać do samolotu w tak zaawansowanej ciąży, nie mówiąc już o huku wystrzałów, stresie i bieganiu - to było zupełnie odrealnione i moim zdaniem scenarzyści zaliczyli wielką klapę. Jak wspomniałam, dla mnie Syd była za bardzo idealna, tacy ludzie po prostu nie istnieją i nie lubię takich postaci bez skazy, no ale... :)

4. Ja również obejrzałam serial już po jego zakończeniu (jeśli chwilkę poszukasz, to na kolejnych stronach znajduje się mój pierwszy post na ten temat, po raz pierwszy zakończyłam Alias niecały rok temu!) i to było wielkie szczęście, bo mogłam sobie siedzieć nocami i chłonąć odcinek za odcinkiem. Drugie podejście było o tyle fascynujące,że wiele rzeczy mi umknęło (np. dlaczego Sydney straciła pamięć z dwóch lat, jak przeżył Michael, zapomniałam zagrywek Derevko i tego, jak Sark wkręcił się w łaski Sloana, a także mnóstwo innych rzeczy),więc ponownie przeżywałam wiele momentów zaskoczenia, a przy tym nie było stresu o czyjeś życie, bo wiedziałam, kto ile tam przeżył.

5. Ja bym nie chciała filmu na podstawie serialu, uważam, że tego się właściwie nie da zrobić dobrze ;)

6. Nie posiadam Alias na DVD, ale też nie czuję potrzeby oglądania tego serialu z lektorem - seans z napisami jest dla mnie duzo przyjemniejszy.

pozdrawiam! w przypadku dalszych uwag, spostrzeżeń, czegokolwiek - pisz,chętnie pogadam

Mikasa08

"[...] a przy tym nie było stresu o czyjeś życie, bo wiedziałam, kto ile tam przeżył. " - Ja natomiast, mimo, że wiedziałem jak to się skończy to chyba jakoś wewnętrznie przeżywałem losy bohaterów i czułem ten dreszczyk emocji. Chyba właśnie dlatego tak mnie wzięło :D

- Jeżeli już mówimy o wydaniu DVD - na nim również dostępne są polskie napisy. Oglądałem ALIAS zarówno z lektorem jak i z napisami to również jestem zwolennikiem napisów. Szczególnie że przy piątym sezonie zmienili lektora [tragedia] :D Każde wydanie zawiera fajne dodatki - odcinki z komentarzami twórców/obsady, gagi z planu i wiele z innych. Naprawdę można się nieźle ubawić - szczególnie podczas oglądania gagów. Jack [kamienna twarz] Bristow podczas kręcenia niektórych scen [scena w windzie] wymiata po całości... :P

- A co sądzisz o:
1. Polskich akcentach w serialu - Miejsce akcji toczące się rzekomo na terenie naszego kraju, czy chociażby postać grana przez Izabelle Scorupco. Fajnie było usłyszeć polskie ogłoszenia w tle podczas sceny na lotnisku.

2. Całej otoczce i sprawie Rambaldiego ? Jest to tak obszerny element serialu, że ciężko go pominąć. Zawsze podziwiałem scenarzystów seriali, które mają więcej sezonów. Kręcąc pilot serialu czy chociażby pierwszy jego sezon nie można przewidzieć ile serii powstanie. A jednak z sezonu na sezon wszystko zamyka się w jedną całość a samo zakończenie wiele wyjaśnia.

- Różnorodność akcji, miejsc akcji i bohaterów to wielki atut serialu. Po Alias ciężko mi było znaleźć coś godnego głębszej uwagi. Serialu przy którym mógłbym siedzieć i nie odrywać się zupełnie. No i ten wielki żal, że to już koniec kiedy ostatni odcinek dobiegł końca...

mati_5

1. Oczywiście, że jakoś tam się robi milej, słysząc polski język,ale... gdzie była Izablela Scorupco? :D jakoś nie mogę skojarzyć.

2. Wątek Rambaldiego jest po prostu epicki, naprawdę, trudno znaleźć lepsze słowo. Było to połączenie rzeczy, które ja uwielbiam - wątek geniusza, czasy renesansu, tajemnicze wynalazki, nadprzyrodzone zjawiska... rewelacja, to była ogromna przyjemność, śledzić ten wątek. Bardzo mi się podobało np.rozwiązanie z różą i z tym facetem w więzieniu, który wyglądał jak taki renesansowy mędrzec. Pamiętam pierwszy szok po zobaczeniu twarzy Sydney w rękopisie - długo nie mogłam dojśc do siebie :D

3. Mnie się bardzo podobała obecność tych wszystkich języków. Amerykanie bardzo mnie irytują tym świętym przekonaniem, że cały świat rozmawia między sobą po angielsku,a tutaj było poszanowanie tej odmienności. I zawsze się zastanawiałam, jak to jest fizycznie możliwe, że oni wytrzymywali te CIĄGŁE podróże i zmiany stref czasowych, nigdy nie pokazali nam żadnego jet lagu ani nic ;p To też było trochę nierealne, żeby na każdą misję wysyłać jeden zespół.

Serial zszedł ze sceny, będąc w szczytowej formie i chociaż miałam apetyt na więcej, to ciesze się,że Alias utrzymał światowy poziom do samego końca.

Mikasa08

Izabella Scorupco zagrała w odcinku zatytułowanym "Pandora" - Sezon 4 odcinek 15.W odcinku w którym Vaughn jest na etapie poszukiwań ojca i "zdradza" agencje żeby zdobyć informacje o ojcu. Napadają na konwój CIA. Dziewczyna, która z nim działa to właśnie Scorupco.Na pewno skojarzysz o kogo chodzi... przystawiała się do niego w tym odcinku a Michael jak to on wierny Syd nie skorzystał i odrzucił dość dobitnie jej zaloty :D

Sprawa Rambaldiego, cała ta obsesja z nim związana, wynalazki właśnie i przepowiednie były niesamowite. Szczególnie strona 47 i przepowiednia dotycząca Sydney. Napędzało to cały serial i nadało mu takiego niepowtarzalnego smaku.

Dobrze, że odniosłaś się do - "To też było trochę nierealne, żeby na każdą misję wysyłać jeden zespół" - Faktycznie w pewnym momencie zaczęło się zdawać że SD-6, a następnie CIA i APO to tylko ta mała grupka ludzi, którzy robią dosłownie wszystko i wszędzie.Dlatego podobało mi się kiedy czasami do akcji zostawał przyłączony ktoś inny tak jak np. Marshall, który miał okazje bodajże dwu/trzykrotnie brać czynny udział w misji w terenie czy też Hayden Chase, dyrektor C.I.A, która była na misji z Syd i Nadią kiedy Dixon starała się udowodnić, że Sloane złamał warunki umowy i pracując w APO zdradzał agencje.

Długo zastanawiałem się również czy dobrym posunięciem było dodanie dwójki nowych agentów w sezonie 5... Z perspektywy dnia dzisiejszego uważam, że tak. Podobały mi się sceny z Rachel Gibson, która tak jak niegdyś Syd musiała z dnia na dzień zostać podwójną agentką, wrócić do swojego "SD6" jak gdyby nigdy nic - znając całą prawdę o swojej agencji i ludziach którzy jak się okazało są źli. Wątki w których Sydney bierze Rachel pod swoje skrzydła nadały fajnego charakteru finałowemu sezonowi.

Pamiętam jak kiedyś czytałem wywiad z Jennifer Garner w którym powiedziała, że jeżeli Agentka o Stu Twarzach miała by swoją kontynuacje to bez zastanowienia zgodziłaby się aby w owej kontynuacji zagrać. Prawdą jest, że było tyle wątków, tyle różnych wrogów i niezliczone ilości akcji, że formuła tego serialu jest chyba niewyczerpalna, co więcej myślę, że w dalszym ciągu mogłaby zaskakiwać i przyciągać widzów.

Nie jestem wstanie stwierdzić jaki sukces odniósł ten serial w trakcie jego emisji. Nigdy wcześniej o nim nie słyszałem a trafiłem na niego zupełnie przypadkowo. Zdaje się jednak, że skoro ABC dało zielone światło na 5 serii, które jak sama wspomniałaś trzymały poziom do końca to serial mógłby być kontynuowany.

mati_5

Odpowiadam z opóźnieniem, ale jednak :)

Oczywiście, kojarzę tę postać, która bezskutecznie podrywała Michaela, dzięki za uświadomienie :D
Co do dwóch nowych agentów - ja ogólnie jestem zawsze na "nie" jeśli chodzi o nowych bohaterów w "zakorzenionym" już świecie, ale w przypadku Alias wypadło to całkiem nieźle. Toma polubiłam od razu, Rachel była mi raczej obojętna, ale zrobili z niej agentkę raczej na siłę. Miała osobowość technika, osoby siedzącej w biurze, a nie walczącej w terenie, to było raczej nieudane.

Mikasa08

Mi właśnie jakoś Tom nie podpasował, zaś do Rachel nie mogę się przyczepić. Podobały mi się właśnie akcje z nią w roli głównej. Zawsze to coś innego niż nasza, niezwyciężona, ciężarna Syd :D z drugiej strony gdyby siedziała za biurkiem, łamała kody i bawiła się w technika operacyjnego to byłaby ciekawą alternatywą dla Marshalla :)

mati_5

Hej, to znowu ja! Oglądam sobie czwarty sezon i na pewno kojarzysz odcinek z tym Korjevem? Jack próbuje odkryć sposób kontaktu z tym - jak sam określa - potworem i w tym celu spotyka się z jakimś psycholem, który ma mu przekazać informacje w zamian za...? Jack dał mu jakiś filmik z dziwnymi dźwiękami, co to było? Jakieś nielegalne porno? Pamiętasz to? Masz jakiś pomysł?

Pozdrawiam!
PS gdyby kiedykolwiek Cię naszło na rozmowy o Alias, to nie wahaj się pisać tutaj :D

Mikasa08

Hej! Fajnie, że się odezwałaś! :)

O ile dobrze pamiętam to ten "psychol" został przedstawiony jako ktoś kto ma jakieś chore, niepohamowane upodobania seksualne, hehe W każdym razie odebrałem to w ten sposób. Jack był w posiadaniu czegoś co bardzo kręciło jego informatora i pozwalało zaspokoić jego chore upodobania. Gdyby to było coś zwyczajnego to nie stanowiłoby żadnej wartości przetargowej, stąd też myślę, że to musiało być coś z pieprzykiem i to w dodatku dość ostrym pieprzykiem, co pewnie nawet nam się nie śniło...

Nigdy nie zostało powiedziane w żadnym odcinku co to było konkretnie. Pozostawiono tą kwestie do luźnej interpretacji. Tak więc bazuje tylko na tym co sam o tym sądzę :p

Niedługo zaczynam ALIAS oglądać od początku :D Przekonałem moja mamę żeby zabrała się Agentkę i lada dzień jak skończy oglądać CSI Miami to zaczyna ALIAS a ja naturalnie razem z Nią :D

mati_5

Ach, przejść z CSI do Alias... to jak przesiąść się z Fiata Punto do Ferrari.

No cóż, wiem, że nigdzie nie zostaliśmy poinformowani wprost,ale byłam ciekawa, jaka jest Twoja interpretacja.
Pozdro!

ocenił(a) serial na 9
Mikasa08

"przejść z CSI do Alias... to jak przesiąść się z Fiata Punto do Ferrari" - po prostu piękne!
Też zamierzam wkrótce odświeżyć sobie ten genialny serial!

ocenił(a) serial na 8
mati_5

Mam pytanie odnośnie Toma. O co chodziło z jego poszukiwaniem informacji o gościu , który rzekomo zabił jego żonę. Spotyka się z nim i prosi o jakieś informację dotyczące Kardynała. Potem też zachowuje się dziwnie. Pytam, bo prawdopodobnie ominęłam gdzieś po drodze ten wątek.

ocenił(a) serial na 10
Askol

Kardynał to osoba, która rzekomo zleciła zabójstwo jego żony :)

ocenił(a) serial na 10
Mikasa08

Ja jestem zafascnowana tym serialem. Każdy odcinek trzymał mnie w napięciu. W ciągu jednego dnia byłam w stanie obejrzeć kilka i za każdym razem czekałam, aż będę mogła zobaczyć kolejny- wprost fenomenalnie.

Jeżeli chodzi o ciążę Sydney to tak jak wy, byłam zaskoczona, że wykonuje swoje misje :P Jak widać- w USA wszystko jest możliwe.
Moje ulubione postaci to oczywiście Michael i Jack, bardzo też lubiłam Sarka (mimo wszystko :D) i Rachel :) Do Toma jakoś na początku nie mogłam się przekonać, aczkolwiek zrobiło mi się go potwornie żal jak zginął.

Czułam potworny niesmak, jak uświadomiłam sobie, że mój ulubiony serial się skończył ;/ Zastanawiam się na co się przerzucić. Co polecacie? Do Alias z pewnością jeszcze wrócę :)

ocenił(a) serial na 3
Mikasa08

Nie potrafię sobie wyobraizić jak można oglądać ten serial kilka razy.
Ja ledwo zmęczyłem 4 odcinki pierwszego sezonu i dałem sobie spokój.
Miałka fabuła, słaba gra aktorska. Serial na poziomie filmów klasy C. Głowna bohaterka to taki Van Damme w spódnicy.

derwiszx

Jasne, każdy może mieć swój gust :) Muszę przyznać, że gdy po kilku latach wróciłam do serialu to dostrzegłam sporo absurdów, ale i tak pozostał sentyment. Mam nadzieję, że znajdziesz coś dobrego dla siebie w tym nowym roku, pozdrawiam!

derwiszx

też miałam ten problem, do pierwszego sezonu zbierałam się trzy razy, właśnie dopiero jak za trzecim razem przebrnęłam przez pierwszy sezon uznałam, że to naprawdę fajny serial. Moim zdaniem rozkręcił się.

ocenił(a) serial na 6
derwiszx

Zdecydowanie później się rozkręca. I chociaż często bzdura goni bzdurę, im późniejszy sezon tym częściej, to jednak jakimś cudem sam serial jest naprawdę całkiem fajny :D

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones